Bp Kallistos Ware

Wielki Post
i  konsumpcyjne  społeczeństwo

Dla wspólnoty chrześcijańskiej, tak Wschodniej jak i Zachodniej, okres Wielkiego Postu - siedmiu tygodni poprzedzających Wielkanoc - zajmuje szczególne miejsce w kalendarzu liturgicznym. Jest to kairos, czas decyzji i możliwości, okres szczególnie „zarezerwowany”. Ale szczególnie zarezerwowany na co? Jak w naszym współczesnym, konsumpcyjnym społeczeństwie mamy rozumieć cel Wielkiego Postu, tych „Wielkich Czterdziestu Dni" (Wielikoj Czetyrediesiatnicy) jak my, prawosławni, nazywamy ten Post? Jakie znaczenie, jeżeli w ogóle, ma on dla kryzysu ekologicznego, w obliczu którego wszyscy dzisiaj stoimy?

Puszczanie  Latawców

W Kościele Prawosławnym Post rozpoczyna się dwa dni wcześniej niż na Zachodzie. „Czysty Poniedziałek” był w Grecji, w każdym razie w przeszłości, pierwszą w ciągu roku uroczystością na świeżym powietrzu. Wtedy to prawosławni całymi rodzinami wyjeżdżali na wieś, wchodzili na wzgórza i puszczali latawce. Porównajmy taki obraz początku Postu z Zachodnim ceremoniałem Środy Popielcowej!
Oba są oczywiście bardzo różne w swych skojarzeniach. Popiół wysypywany na głowy i znaczone popiołem czoła, ze wszystkim, co to oznacza - poczucie śmiertelności i skruchy - na pewno stanowią istotną część znaczenia Wielkiego Postu. Nie to jednak akcentuje greckie Prawosławie na jego początku. Przeciwnie, zachęcani jesteśmy do kojarzenia Wielkiego Postu ze świeżym powietrzem, z wiatrem hulającym po wzgórzach, z nadejściem wiosny. Wielki Post jest czasem na puszczanie latawców - czasem na przygodę, odkrywanie, nowe inicjatywy, nowe nadzieje.
Z pewnością to nie przypadek, że czas Wielkiego Postu nie następuje jesienią, kiedy spadają liście i dni stają się coraz krótsze, ani też w zimie, gdy drzewa są nagie, a stawy zamarznięte, lecz przypada na wiosnę, gdy pękają lody i wszędzie pojawia się nowe życie. W rzeczywi-stości pierwotne znaczenie angielskiego słowa ‘lent’ (post) to właśnie 'wiosna'. Wskazują na to słowa pewnego średniowiecznego angielskiego poematu:

„Lenten is come with love to owme.
With blossom and with briddes rowne.

„Wiosna nadeszła z miłością do świata,
z kwieciem i ptasim śpiewem”.

Kojarzenie Wielkiego Postu z czasem miłości może wydawać się dziwne, ale spróbujemy wkrótce pokazać, że to również jest część jego znaczenia. Związek Wielkiego Postu z wiosną jest wyraźnie widoczny w prawosławnych tekstach liturgicznych:

„Nadeszła postna wiosna,
Kwiat pokajania zaczął się rozwijać.”

Pokajanie - metanoia, „zmiana zdania”, „zmiana postawy" - to nie tylko popiół, ale też otwierające się kwiaty.
Taki właśnie jest kontekst, w którym powinien być umiejscowiony Wielki Post: jest tu coś z puszczania latawców i z początku wiosny. To również wolność. Nie bez znaczenia jest też i to, że obchodzone 25 marca Święto Zwiastowania, jedno z najważniejszych świąt kalendarza liturgicznego, niemal zawsze wypada w czasie Wielkiego Postu. Wtedy to właśnie wysławiamy wolność wyboru przejawioną przez Przenajświętszą Marię Pannę.
Gdy Archanioł Gabriel zwiastował Marii Boży zamiar, czekał na jej odpowiedź: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego" (Łk 1,38). Słowa Marii nie były przesądzanym zakończeniem tego dialogu; mogła odmówić. Trójca Święta respektuje naszą wolność wyboru. Zgodnie ze słowami pochodzącego z II wieku „Listu do Diogneta”, „Bóg przekonuje, nie zmusza; przemoc jest mu obca"
Tak właśnie było w przypadku Świętej Dziewicy:
„Bóg nie stał się człowiekiem bez dobrowolnej zgody Tej, która miała stać się Jego matką. Jej dobrowolna zgoda była tu niezbędnym warunkiem. „Współ-pracownikami (synergoi) Bożymi jesteśmy", mówi Św. Paweł (l Koryntian 3,9), i odnosi się to przede wszystkim do Dziewicy Marii. W czasie zwiastowania nie była ona jedynie podatnym narzędziem, ale aktywnym uczestnikiem tego misterium była synergos, współpracownikiem Boga. Jak ujął to Św. Ireneusz (+ ok. 200) „Maria współpracuje z ekonomią (tj. Bożym planem zbawienia - przyp. tłum)”
Tu znajdujemy jeszcze jedną wskazówkę odnośnie znaczenia Wielkiego Postu. Będąc okresem poszukiwania, duchowej wiosny, dotyczy on również tego, jak używamy naszej ludzkiej wolności wyboru. W czasie Postu uczymy się być wolnymi. Wolność bowiem, tak jak i spontaniczny sposób bycia, jest czymś, czego trzeba się nauczyć. Gdybyście zapytali mnie: „Czy umiesz grać na skrzypcach?”, a ja odpowiedziałbym: „Nie jestem pewien, nigdy nie próbowałem", moglibyście odebrać mą odpowiedź jako nieco dziwną. Nie będę bowiem w stanie grać na skrzypcach sonaty Bacha, jeżeli wcześniej, poprzez długotrwałe i wytężone ćwiczenia, nie nauczę się prawidłowo obchodzić z tym instrumentem.
Podobnie dzieje się z naszym praktykowaniem wolności na płaszczyźnie moralnej. Jako człowiek, osoba na podobieństwo Boga, nie jestem prawdziwie wolny, dopóki nie nauczę się używać mej wolności właściwie, a ten proces uczenia się zakłada posłuszeństwo i samodyscyplinę. Wolność nie jest jedynie darem; to również zadanie. Rosyjska duchowość określa to terminem podwig, ascetyczny wysiłek. Jak słusznie stwierdza Mikołaj Bierdiajew (1874-1948): „Wolność nie jest łatwa, gdyż jej wrogowie i oszczercy twierdzą: wolność jest trudna; to ciężkie brzemię.”  Ale jest to również przywilej i radość.
Tak więc poznaliśmy trzy 'sondy', które mogą pomóc nam żeglować naszym okrętem po wielkopostnym archipelagu. Widzimy już wystarczająco wyraźnie, że istotą Wielkiego Postu nie jest jedynie sposób naszego korzystania z pokarmów i napojów. Spróbujmy zatem poszerzyć nasze pojmowanie Wielkiego Postu biorąc pod uwagę po pierwsze - analogię ze Starego Testamentu, po drugie - sposób, w jaki Wielki Post pojawił się we wczesnym Kościele, i po trzecie - jego szczególne znaczenie w dzisiejszym świecie. To ukaże nam, iż Post dotyczy: po pierwsze, dziękczynnego ofiarowania świata na powrót Bogu; po drugie, chrzcielnej inicjacji i misyjnego świadectwa Cerkwi; i po trzecie, naszego stosunku do innych ludzi i do środowiska naturalnego. Podsumowując w trzech słowach: Wielki Post to ofiara, nauczanie i uczestnictwo.

Ofiara

W Starym Testamencie naród Izraela miał polecone ofiarowywać Bogu dziesięcinę - dziesiątą część płodów ziemi: „Będziesz dawał dziesięcinę z każdego plonu twojego nasienia, które rokrocznie wydaje pole" (Księga Powtórzonego Prawa 14,22). Ta część była ofiarowana na znak całości: poprzez zwracanie Bogu pierwocin tego, czym ich obdarował, Izraelici sprowadzali Jego błogosławieństwo na całe plony. Było to swego rodzaju potwierdzenie, że ziemia należy do Boga podczas gdy my jesteśmy tylko zarządcami Jego darów. Ofiarowując dziesięcinę, z wdzięcznością oddajemy Mu to, co jest Jego własnością. Izraelici pojmowali ten akt oddawania niejako utratę czegoś, lecz wzbogacenie. Święto zbiorów, dożynki były czasem radości i wesela: «Będziesz się weselił przed Panem, Bogiem twoim, ty i twój syn, i twoja córka, i twój sługa, i twoja służebnica oraz Lewita, który mieszka w twoich bramach, i obcy przybysze, i sieroty, i wdowy, które są pośród was...» (Księga Powtórzonego Prawa 16,11).
Takie pojmowanie dziesięciny zostało zastosowane przez pierwszych Chrześcijan w odniesieniu do Wielkiego Postu. Okres Postu był postrzegany jako dziesięcina roku, jego część poświęcona Bogu.  Poprzez przestrzeganie Postu potwierdzamy, że cały czas naszego życia i wszystkie jego przedziały, są dla nas darem Bożym, a poprzez ofiarowanie części naszego czasu przywołujemy Jego błogosławieństwo na całość. Wielki Post oznacza więc uświęcenie czasu. Wielkopostny ascetyzm potwierdza, że czas nie jest pod naszą tylko kontrolą i nie może być wykorzystywany egoistycznie, według naszego uznania, lecz należy do Boga, a my jesteśmy jedynie gospodarzami czasu, a nie jego właścicielami. Wielki Post jest zatem sposobem oddawania Bogu tego, co należy do Niego, i w związku z tym do Wielkiego Postu możemy też odnieść słowa wypowiadane w czasie Liturgii Świętej bezpośrednio przed wezwaniem (epiclesis) Ducha Świętego na ofiarowywane dary chleba i wina: „Twoje od Twoich ofiarowujemy Ci, we wszystkim i za wszystko.”
Co więcej, tak jak Izraelici doświadczali ofiarowania dziesięciny jako czasu radości, jako ubogacenia a nie straty, tak może być również i w naszym przypadku. Potwierdzenie tego znajdujemy w tekstach liturgicznych Czystego Poniedziałku:

„Z radością wejdźmy w początek Postu
Nie okazujmy smutnych twarzy...
Całe śmiertelne życie jest tylko jednym dniem,
jak powiedziano,
Tym, którzy trudzą się z miłością.
W Wielkim Poście jest dni czterdzieści:
zachowajmy je wszystkie w radości.”

Ta analogia ze Starego Testamentu wskazuje, że Wielki Post jest czasem ofiarowania i ofiary. Składamy Bogu w ofierze dziesiątą część roku i z tą dziesięciną ofiarowujemy siebie, całe nasze życie, wszystkie nasze dni i godziny. To ofiarowanie siebie i czasu, jeśli ma być znaczące, musi być jednak kosztowne, wartościowe: „nie chcę bowiem składać Panu, Bogu mojemu ofiar darmowych” (2 Samuela 24,24). Ścisłe przestrzeganie Wielkiego Postu zobowiązuje nas do wysiłku, który bywa czasem bolesny, wymaga pewnego stopnia samowyrzeczenia, które wykracza poza nasze normalne skłonności. Nie oznacza to jednak, że Wielki Post jest w przeważającej mierze okresem przygnębienia i umartwiania się. Chrześcijańskie święto dziesięcin, podobnie jak żydowskie żniwne ofiarowanie pierwocin, jest czasem radości.
Trzeba to zaznaczyć, że ofiara oznacza nie tyle oddawanie, co dawanie. Główny nacisk pada nie na to, czego sobie odmawiamy, lecz na to, co oferujemy Bogu i naszym bliźnim. Efektem składania Bogu daru - daru przez Boga później przyjmowanego - jest przywrócenie osobowej więzi pomiędzy nami i Nim. To właśnie odbudowa, przywrócenie wspólnoty - jest celem wszystkich ofiar.
Jak mamy stosować wobec siebie samych to pojmowanie Wielkiego Postu jako ofiarowania dziesięciny? Przede wszystkim możemy odnieść je do pieniędzy. Niektórzy Zachodni chrześcijanie przez cały rok ofiarują Bogu dziesiątą część swego dochodu. Wątpię by wielu prawosławnych uczyniło z tego systematycznie praktykowany zwyczaj, ale przynajmniej w czasie Wielkiego Postu moglibyśmy spróbować odłożyć jakąś dziesięcinę na użytek Bogu. To jednak dopiero początek, bowiem Bóg zaprasza nas do ofiarowania nie tylko tego, co posiadamy, ale także tego, czym jesteśmy. Wraz z pieniędzmi powinniśmy ofiarować również nasz czas.
Bardziej intensywnie niż w innych porach roku, poprzez modlitwę powinniśmy odłożyć czas dla Boga, a poprzez dobre uczynki i diakonię - odwiedziny chorych, przebywających ciągle w domu, i samotnych, zaproszenie do domu nieznajomego przybysza, nadrobienie zaległości w korespondencji i napisanie choć kilku słów do wszystkich tych, których długo zaniedbywaliśmy - przeznaczyć też czas dla naszych bliźnich. Czy nie moglibyśmy w ten sposób zaoferować Bogu dziesięciny naszego czasu czuwania, powiedzmy dwunastu godzin z każdego tygodnia Wielkiego Postu?
Nauczanie
Przechodząc od czasów Starego Testamentu do pierwszych wieków chrześcijaństwa możemy zapytać: jakie były początki Wielkiego Postu. Jaki był jego pierwotny cel i znaczenie? Wiemy, że Wielki Post ściśle związany był z misterium chrztu. Chrzcielne pogrążenie, jak naucza Św. Paweł, powoduje, że stajemy się „wszczepieni”, połączeni z Chrystusem w Jego śmierci i przez to zjednoczeni z Nim w Jego zmartwychwstaniu (Rzymian 6,3-5). Z tego powodu najbardziej odpowiednim czasem na sprawowanie chrztu była noc paschalna, kiedy to Kościół czcił złożenie do grobu i zmartwychwstanie Zbawiciela. Chrzest nie był, jak to często zdarza się w dzisiejszych czasach, prywatną uroczystością rodzinną, lecz publicznym wydarzeniem, w którym uczestniczyła cała lokalna wspólnota.
We współczesnej praktyce Kościoła prawosławnego, pierwotne paschalne nabożeństwo zostało przeniesione na ranek Wielkiej Soboty, a jego miejsce zajęło obecne, rozpoczynające się o północy, paschalne nabożeństwo całonocnego czuwania. Świąteczna Wieczernia i Liturgia Św. Bazylego Wielkiego celebrowane o poranku Wielkiej Soboty do dzisiaj zachowały swój chrzcielny charakter. Ciągle pojawia się tam piętnaście starotestamentowych czytań, z których cztery symbolicznie odnoszą się do chrztu (czytania 4,6,14 i 15).
Podczas tych czytań paschalnego nabożeństwa wieczornego w Kościele pierwszych kilku wieków, biskup i duchowieństwo wraz z kandydatami do chrztu i ich rodzicami chrzestnymi udawali się do baptysterium, gdzie katechumeni byli pogrążani w chrzcielnej kąpieli i namaszczani świętym krzyżmem (bierzmowani). Gdy starotestamentowe czytania dobiegały końca, przystrojeni w białe szaty, trzymając w dłoniach zapalone świece,
 nowo ochrzczeni z ich rodzicami chrzestnymi, biskupem i duchowieństwem, procesyjnie powracali do kościoła, gdzie całe zgromadzenie witało ich śpiewając: „Wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa. Alleluja!” (por. Galacjan 3,27).
Ten sam werset śpiewany jest i dzisiaj w czasie nabożeństwa Wielkiej Soboty w miejsce trisagionu. Podobnie następujące po nim czytania z Listów Apostolskich i Ewangelii wyraźnie odnoszą się do chrztu. List Apostolski (Rzymian 6,3-11) mówi o chrzcie jako śmierci i zmartwychwstaniu z Chrystusem, Ewangelia zaś (Mateusza 28,1-20) kończy się misyjnym wezwaniem naszego Pana, abyśmy szli i nauczali wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego (Mateusza 28,19).
Zarówno we wschodnim jak i w zachodnim chrześcijaństwie, Wielki Post jest bezpośrednio związany z okresem końcowego przygotowania, które prowadziło do tych wielkich uroczystości chrzcielnych w paschalną noc. W ciągu czwartego wieku, w wielu miejscach, przez czterdzieści dni bezpośrednio przed ich paschalną inicjacją, katechumeni - ci, którzy przygotowywali się do chrztu - przechodzili okres intensywnego nauczania, czuwania i modlitwy, ścisłego postu, egzorcyzmów i codziennych kazań.
W większości wypadków, okres ich przygotowania do chrztu rozpoczynał się kilka miesięcy czy nawet kilka lat wcześniej, ale w ciągu tych ostatnich tygodni wszystko było podsumowywane, powtarzane i powtórnie podkreślane. W Jerozolimie czwartego wieku, w ciągu tych czterdziestu dni katechumeni zobowiązani byli spędzać w świątyni około trzech godzin dziennie. Jak wielu współczesnych kandydatów do chrztu zaakceptowałoby tak wymagającą dyscyplinę?
W pierwszych wiekach Kościoła w całej chrześcijańskiej wspólnocie istniała, i to w stopniu przerastającym wyobraźnię większości z nas, żywa świadomość wzajemnej solidarności. Wierni odczuwali, nie tylko w teorii, lecz niezwykle bezpośrednio, że byli członkami jedni drugich w jednym Ciele, i że radości i cierpienia każdego z nich były radościami i cierpieniami wszystkich (patrz l Koryntian 12,26). Z czasem, wielu spośród wcześniej już ochrzczonych odczuło potrzebę bezpośredniego zaangażowania się w to, co robili katechumeni. Oni również chcieli brać udział w tym końcowym stadium nauczania i przygotowania kandydatów do chrztu, aby z nadejściem paschalnej północy wspólnie z tymi, którzy do wspólnoty byli właśnie wprowadzani, odnowić swe własne chrzcielne zobowiązania.
Tak właśnie cała wspólnota zaczęła uczestniczyć w czterdziestodniowym poście, czuwaniach, modlitwie i nauczaniu, przez które przechodzili katechumeni. Te poprzedzające Paschę czterdzieści dni, każdego roku stawały się decydującym wydarzeniem w osobistym doświadczeniu każdego chrześcijanina, wydarzeniem wspólnym, czasem duchowego nauczania dla całej wspólnoty.
W ten sposób, przestrzegany przez wielu chrześcijan w drugim i trzecim wieku jednotygodniowy post - w czwartym i późniejszych wiekach rozwinął się do rozmiarów znanego nam dzisiaj Wielkiego Postu. Podstawowym punktem orientacyjnym Wielkiego Postu, o którym bardzo często zapominamy, i który powinniśmy brać pod uwagę, jest właśnie chrzest. Co rok stajemy przed możliwością ponownej refleksji nad jego centralnym znaczeniem dla naszego chrześcijańskiego doświadczenia i nad kierowanym do nas wezwaniem do odnowienia naszych chrzcielnych przyrzeczeń. W trakcie tych Wielkich Czterdziestu Dni powinniśmy przypomnieć sobie o praw-dzie wyrażonej w słowach Włodzimierza Łosskiego (1903-58): „Łaska chrztu, obecność w nas Ducha Świętego - niepozbywalna i osobowa, własna dla każdego z nas, jest podstawą naszego chrześcijańskiego życia.”
Takie właśnie jest orędzie Wielkiego Postu. Według pisanych w V wieku słów św. Marka Mnicha:
„Bez względu na to, jak dalece ktoś udoskonaliłby się w wierze, bez względu na to, jak wielkie osiągnąłby dobra... nigdy nie odkrywa, ani też nigdy nie może dostrzec nic poza tym co już był otrzymał w misterium Chrztu... Chrystus, będąc w pełni i do końca Bogiem, udzielił chrzczonym pełnej całkowitej łaski Ducha. My ze swej strony nie jesteśmy w stanie dodać do tej łaski, ale im bardziej starannie wypełniamy przykazania, tym bardziej objawia się i ujawnia... Tak więc wszystko to, co oferujemy Mu po naszym odrodzeniu, było już w nas ukryte i pochodzi w rzeczywistości od Niego.”
Odwołując się do początków Wielkiego Postu we wczesnym Kościele uświadamiamy sobie, że Czterdzieści Wielkich Dni to nie tylko święto dziesięciny, kiedy to na powrót oddajemy czas Bogu, lecz w równej mierze jest to nasze powtórne pogrążenie w wodach chrzcielnej inicjacji, przez które na nowo ożywiamy naszą wierność Chrystusowi, który nas ochrzcił. Jest to zaproszenie do potwierdzenia, nie tylko poprzez słowa ale poprzez czyny, naszego zakorzenienia w chrzcie jako podstawie całego naszego chrześcijańskiego życia; jest to okres samoprzebadania, w czasie którego stajemy się czynnie świadomi wewnętrznej obecności Chrystusa i Ducha Świętego, który «tajemniczo» i «mistycznie» zamieszkuje w naszych sercach od momentu naszego chrztu. Wielki Post to czas zadawania sobie pytania postawionego przez Św. Pawła: „Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was?” (l Koryntian 3,16). Dla każdego z nas Wielki Post jest czasem na to, żeby stać się tymi, kim naprawdę jesteśmy: chrzcielnymi nosicielami Boga, Bogonosicielami.
 Wielki Post jest jednocześnie czymś jeszcze. Odnawiając swoje chrzcielne zobowiązania, powinienem zadać sobie pytanie: co robię, aby przyprowadzić innych do wiary i chrztu w Chrystusie? Dlaczego w większości cerkwi nie praktykuje się dzisiaj zorganizowanego katechumenatu? Dlaczego w prawosławnych wspólnotach jest tak niewielu katechumenów? (Kiedy mówię o pracy misyjnej, oczywiście nie mam na myśli prozelityzmu wśród innych chrześcijan, lecz nawracanie niewierzących.)
Bez względu na to, czy mamy święcenia kapłańskie czy nie, każdy z nas powinien uznawać głoszenie ewangelii na swój obowiązek. Co robię, aby głosić ewangelię „wszystkim narodom”? Podczas Liturgii Uprzednio Poświęconych Darów, celebrowanego w środy i piątki Wielkiego Postu nabożeństwa z wieloma chrzcielnymi elementami, w trakcie czytań ze Starego Testamentu prowadzący nabożeństwo wychodzi z ołtarza z zapaloną świecą mówiąc: „Światłość Chrystusowa oświeca wszystkich”. Każdy z nas powinien zadać sobie pytanie: Co właściwie zrobiłem od czasu ostatniej Wielkanocy, żeby przekazać tę światłość innym?
Tak więc Wielki Post dotyczy chrztu i misji. Oznacza ponowne przebudzenie naszej chrzcielnej inicjacji i ożywienie misyjnego powołania. Pobudza do pytania „kim jestem?” i do stwierdzenia «„oto jestem". Przywołując na pamięć naszą tożsamość ochrzczonych chrześcijan, stawiamy sobie pytanie: „Kimże ja jestem?”. Odpowiadając na misyjne wezwanie Chrystusa, wraz z prorokiem Izajaszem (6,8) stwierdzamy: „Oto jestem”.

Uczestnictwo

Jakże więc mamy rozumieć znaczenie Wielkiego Postu w dzisiejszym świecie? Współczesne społeczeństwo, jak wszyscy powinniśmy zdawać sobie z tego sprawę, napiętnowane jest podwójnym rozstrojem wspólnoty albo koinonii: rozstrojem w środowisku ludzkim i podobnym defektem we wspólnocie kosmicznej. W sferze ludzkiej obserwujemy nie tylko wzrost bezprawia i przemocy - którym w wielu krajach towarzyszy pogłębiająca się ekonomiczna przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi - ale również, co najbardziej istotne, ciągle rosnące zagrożenie dla przetrwania rodziny, która jest podstawową jednostką społeczną i podłożem dla wszystkich innych form społeczeństwa.
W sferze kosmicznej, tragicznie osłabiliśmy życiodajne więzy, które łączą nas z naszym środowiskiem naturalnym. Kiedy karczujemy lasy i dziurawimy powłokę ozonową, dobrze byłoby wspomnieć słowa Nabożeństwa w Obliczu Niebezpieczeństwa Trzęsienia Ziemi, które znajdziemy w Prawosławnym Euchologionie - Księdze Modlitw: „Ziemia, chociaż bez słów, jęczy i woła: Dlaczego wy, wszyscy ludzie, zanieczyszczacie mnie tak wieloma nieprawościami?”
W obliczu tego podwójnego defektu, Wielki Post jest próbą ponownego potwierdzenia naszego prawdziwego związku zarówno z innymi ludźmi, jak i z całym stworzonym światem. Ten pierwszy aspekt, nasza wzajemna zależność jako członków rodzaju ludzkiego, ukazywana jest w imponujący sposób poprzez dobór czytań z Pisma Świętego w okresie bezpośrednio poprzedzającym Wielki Post. Zapoznając się z tymi tekstami odkrywamy to, co mój nauczyciel historii zwykł ciągle powtarzać nam w szkole: „To wszystko jest powiązane, zauważcie, to wszystko ma związek.”
l. Na krótko przed Wielkim Postem, 2 lutego obchodzimy święto znane na Zachodzie jako Wprowadzenie Chrystusa do Świątyni albo Oczyszczenie Najświętszej Marii Panny. W prawosławnej Tradycji nazywane jest świętem Spotkania Pana naszego i Boga, i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Moment przyniesienia czterdziestodniowego dziecięcia Chrystusa do świątyni przez jego Matkę i św. Józefa Opiekuna, przyjęcie Go przez starca Symeona i prorokinię Annę, postrzegany jest jako symbol spotkania Zbawiciela z Jego narodem wybranym (porównaj czytany w ten dzień fragment Ewangelii Łukasza 2,22-40, szczególnie wersety 27-32). Tak oto, jeszcze przed rozpoczęciem Wielkiego Postu wprowadzany jest wielkopostny leitmotif. spotkanie, zetknięcie, więź. Tak naprawdę jestem osobą - używając greckiego terminu, prospon, «obliczem» - jedynie wtedy, gdy spotykam, staję twarzą w twarz z innymi osobami, kiedy patrzę im w oczy i pozwalam im zajrzeć w moje. Potrzebuję was po to, by być sobą!
2. Triodion - wielkopostna księga liturgiczna - zaczyna być używany już w Niedzielę o Faryzeuszu i Celniku, trzy tygodnie przed rzeczywistym początkiem Wielkiego Postu. Błędem Faryzeusza (czytanie Ewangelii Łukasza 18,10-14) jest to, że odmawia uznania celnika za swego brata. W tym pozbawionym miłości odrzuceniu celnika, Faryzeusz wypiera się podstawowego związku, koinonii, który jednoczy go z innymi, podobnymi doń ludźmi. Jest on przykładem dokładnie tego samego trudnego położenia, z którego staramy się wybrnąć podczas Wielkiego Postu.
3. Siedem dni później obchodzimy Niedzielę o Synu Marnotrawnym (czytanie z Ewangelii Łukasza 15,11-32). Ta przypowieść o rozrzutniku jest w zasadzie historią utraty i odzyskania osobowej więzi. Na początku, młodszy syn błądzi, bo myśli jedynie o rzeczach, a o osobach zapomina. Zwraca się do ojca ze słowami: „Daj mi część majętności, która na mnie przypada" (Łukasz 15,12). Nie jest zainteresowany swą osobową więzią z ojcem, lecz majątkiem, którego oczekuje w dziedzictwie. W rezultacie trafia do „dalekiego kraju" (Łukasz 15,13), i pozostaje tam na wygnaniu, w samotności i samo odosobnieniu.
 Droga pokajania, którą musi przejść, wymaga przywrócenia osobowej więzi, powrotu do ojca, rodziny i domowników. Jego powrót wieńczy wielkie święto, a celem każdego świętowania jest, jak wiadomo, właśnie wyrażenie koinonii i wspólnoty, poczucia jedności. Pożywienie jest węzłem pośrednictwa i to dlatego każdy wspólny posiłek jest potwierdzeniem wspólnoty. Poprzez odmowę swego udziału w tej uroczystości, starszy syn niechybnie wyklucza siebie samego z kręgu tej osobowej więzi i wspólnoty. Widać to ze sposobu jego wyrażania się o powracającym utracjuszu; nie nazywa go swoim bratem, lecz, zwracając się do ojca, mówi o nim „ten syn twój" (Łk 15,30). Dopóki nie nauczy się ponownie powiedzieć o nim „mój brat”, starszy syn niechybnie pozostanie na zewnątrz, wykluczony ze społeczności - mówiąc krótko, nie będzie „osobą” albowiem bez wzajemnej miłości nie ma prawdziwej osobowości.
4. Kolejna sobota to dzień szczególnego, wszechogarniającego wspomnienia umarłych:
„Tym, którzy odeszli w wierze na stokach gór czy na drogach, spoczywającym w grobach czy też na pustyni, mnichom i zaślubionym, młodym i starym: daruj im wszystkim, O Chryste, spoczywanie ze świętymi Twoimi Wiernym, którzy odeszli z tego życia nagle, w nieoczekiwanym czasie, pośród radości czy smutku, dobrobytu czy niepowodzenia: spoczywanie daruj im wszystkim, Zbawicielu nasz. Zniszczonych przez mróz, zmarłych przez upadek z konia, zasypanych przez grad, śnieg czy burzę z piorunami, zmiażdżonych przez skały, uduszonych pod ziemią: daruj spoczywanie, O Chryste, Zbawicielu nasz....”
Jak głosimy w tę Sobotę Zmarłych, wspólnota, której członkami jesteśmy, nie wykrusza się ani też nie rozrywa poprzez nasze odejście z tego życia. Zmartwychwstały Chrystus zniszczył śmierć - w Nim wszyscy jesteśmy żywi i w Nim wszyscy jesteśmy jedno. Tak więc, w naszych modlitwach przynoszonych w tę sobotę za tych, którzy umarli, świadczymy o tym, że koinonia, do której należymy, jest jedną i nie podzieloną wspólnotą zarówno żywych, jak i tych, którzy odeszli.
5. Następnego dnia, osiem dni przed rozpoczęciem Wielkiego Postu, wypada „Niedziela o Sądzie Ostatecznym", zwana też „Niedzielą Mięsopustną”, jako że jest to ostatni dzień przed Wielkanocą, kiedy na stole pojawiają się potrawy mięsne. W czytaniu z Listów Apostolskich (l Koryntian 8,8-9,2) tematem ponownie są relacje osobowe. Osoby są o wiele ważniejsze od reguł postu, jak bowiem stwierdza św. Paweł: „Pokarm nie zbliża nas do Boga" (l Koryntian 8,8). To co ma znaczenie, to nie dokładność przestrzegania przepisów odnośnie pożywienia, lecz stopień okazywanej przez nas wrażliwości na utrapienia i niepokoje naszych bliźnich. Jeśli poprzez spożywanie „mięsa składanego w ofierze bałwanom (...) pobudzam sumienie” innej osoby, lepszym dla mnie będzie powstrzymanie się od spożywania tego pokarmu, nawet jeśli zjedzenie go samo w sobie nie jest grzechem (l Koryntian 8,10-12). Decydującym kryterium nie jest przestrzeganie czy też nieprzestrzeganie postu i abstynencji, lecz wzajemna miłość.
Czytana tego dnia ewangeliczna przypowieść o owcach i kozłach (Mt 25,31- 46) zawiera dokładnie ten sam punkt widzenia. Decydującym kryterium sądu ostatecznego nie jest rygor naszego ascetycznego samozaparcia, lecz rzeczywiste współczucie okazywane naszym bliźnim. W czas drugiego przyjścia nie będę pytany o to, czy dokładnie pościłem, jak często czuwałem w modlitwie, czy też ile złożyłem pokłonów. Będą zadawane pytania o to, czy nakarmiłeś głodnego? czy dałeś pić spragnionemu? czy przyjąłeś w swym domu obcego przybysza, czy odziałeś nagiego, czy odwiedziłeś chorych i tych w więzieniu? To wszystko, o co będę pytany.
W obydwu czytaniach biblijnych tej niedzieli przedkładany jest nam jasny i wyraźny porządek pierwszeństwa. Najpierw osoby, a dopiero później reguły postu. Nasza wielkopostna abstynencja będzie gorzej niż bezużyteczna, jeśli nie spowoduje naszego zbliżenia do naszych bliźnich. Post bez miłości jest postem diabła. Jaki jest użytek z naszej abstynencji, pyta Św. Bazyli Wielki (zm. 379), jeśli zamiast jeść mięso, pożeramy naszego brata czy siostrę naszymi okrutnymi plotkami?  Czyż nie lepiej jeść mięso, i jednocześnie być uprzejmym i skrom-nym, niż nie jeść nic poza soczewicą i być zgorzkniałym egoistycznym rygorystą?
6. W końcu tego okresu, w przeddzień rozpoczęcia się Wielkiego Postu, następuje „Niedziela Przebaczenia”. Czytanie z Listów Apostolskich (Rzymian 13,11-14,4) podejmuje temat z poprzedniej niedzieli. „Niechże ten, kto je, nie pogardza tym, który nie je, a kto nie je, niech nie osądza tego, który je" (Rzymian 14,3). Jeśli pościmy w duchu skorym do krytyki, pozbawiamy nasz post wszelkiej duchowej wartości. Bóg jest zainteresowany nie tyle moją dietą, co moimi relacjami z innymi ludźmi.
Ta sama kwestia, w o wiele bardziej zasadniczy i dalekosiężny sposób, podkreślona jest w przypadającym na tę niedzielę czytaniu z Ewangelii (Mateusza 6,14-21). Jezus podkreśla tutaj decydujące znaczenie wzajemnego wybaczenia: „A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych" (Mateusza 6,15). Nie oznacza to, że Bóg odmawia nam odpuszczenia, umyślnie powstrzymując się od udzielenia nam swego przebaczenia. Wprost przeciwnie; Bóg jest zawsze gotów wybaczyć, ale skoro my z naszej strony nie jesteśmy skłonni okazać wybaczenie innym, stajemy się przez to niezdolnymi do przyjęcia w nasze serca odpuszczenia, okazywanego nam przez Boga. Bóg nie odgradza się od nas: to my, poprzez naszą nieczułość wobec innych i naszą wobec nich nieubłaganą urazę, zamykamy przed Nim drzwi.
Orędzie przypadającego na tą niedzielę czytania z Ewangelii wyrażane jest w widzialnej postaci podczas ceremonii wzajemnego przebaczenia, która odbywa się w wielu monasterach i cerkwiach parafialnych pod koniec Wieczerni tego samego dnia. Przełożony monasteru czy proboszcz parafii klęka przed całym zgromadzeniem i prosi o przebaczenie mówiąc: „Przebaczcie mi, grzesznemu", po czym wszyscy klękają przed nim wypowiadając te same słowa. Wybaczenie okazywane jest na zasadzie każdy każdemu: każdy po kolei podchodzi i klęka przed przełożonym albo sprawującym nabożeństwo duchownym, który klęka przed podchodzącymi doń, po czym członkowie wspólnoty kontynuują w ten sam sposób padając przed sobą na kolana, prosząc o przebaczenie i udzielając go innym.
Ta ceremonia wzajemnego przebaczenia, tak da-leka od rytualnej formalności, może być i często jest wzruszającym do głębi momentem odmieniającym życie tych, którzy w niej uczestniczą. Symboliczne gesty tego rodzaju mają decydujący wpływ. Pamiętam wypadki, kiedy ta „wymiana" przebaczenia na progu Wielkiego Postu podziałała jak silny katalizator, pomagając nieoczekiwanie przełamać długotrwałe bariery i umożliwiając autentyczne odtworzenie międzyludzkich więzi. Poprzez czyny, które wołają głośniej niż słowa, Wieczernia Przebaczenia obwieszcza, że Wielki Post jest z pewnością podróżą, w którą nikt nie może wybierać się sam.
„To wszystko jest powiązane, to wszystko ma związek.” Ten okres poprzedzający Wielki Post ukazuje nam jasno i wyraźnie rzeczywisty charakter tych Wielkich Czterdziestu Dni. Postna wiosna jest okresem, kiedy przez Boże miłosierdzie nasze zlodowaciałe serce topnieje i powracamy do więzi z Bogiem i pomiędzy sobą. Te dwie formy relacji, ta ukierunkowana na Boga i na człowieka, nakładają się na siebie. Nie mogę zbliżyć się do Boga, nie zbliżając się do mego bliźniego i nie mogę zbliżyć się do bliźniego, jeśli nie zbliżę się do Boga. W ten sposób Wielki Post oznacza nie tylko ofiarę, nie tylko misję, ale też wzajemną miłość.
Celem Wielkiego Postu jest zatem łamanie barier, abyśmy mogli w pełni dzielić nasze życie z Bogiem i ze sobą nawzajem. To „decentralizacja”, przeniesienie mego upadłego ja z centrum mej uwagi, po to, by w moim sercu znalazło się miejsce dla innych i dla mego Stwórcy.
 Wielki Post uczy każdego jak powiedzieć nie tylko „ja", ale również „ja - i- Ty"; nie tylko „ja", ale i „my". W ten sposób, w naszym obecnym, konsumpcyjnym społeczeństwie, zdominowanym przez egoizm i żądzę posiadania, Wielki Post zyskuje wyraźnie współczesną stosowność.
Tak więc staje się oczywistym, że wstrzemięźliwość, uważana często za główną cechę Wielkiego Postu, nie jest celem, lecz środkiem. Wstrzemięźliwość jest bezwartościowa, jeśli nie prowadzi do odnowienia relacji i więzi. W rzeczywistości w Ewangeliach Jezus nie mówi jedynie o poście, lecz często angażuje dublet „modlitwy i postu” (zobacz Mateusza 17,21; Marka 9,29). Jeśli pościmy, robimy to jedynie po to, by pobudzić naszą skłonność do modlitwy, po to, byśmy mogli powrócić do więzi z Bogiem.
Pierwsi chrześcijanie rozszerzyli ten dublet do triady: razem z modlitwą i postem kładli nacisk na potrzebę „dawania jałmużny" (eleimosyni), aktów szczególnego i praktycznego miłosierdzia wobec innych. Fundusze, które oszczędzamy poprzez post i abstynencję, nie powinny być wydawane na nasze własne potrzeby, lecz ofiarowane tym, którzy są w szczególnej potrzebie. Co więcej, o czym była już mowa wcześniej, to, czym mamy dzielić się z innymi, to nie tylko pieniądze, ale i my sami, powinniśmy więc ofiarować również nasz czas, towarzystwo, wynikające z miłości zainteresowanie. W ten sposób ponowne przebudzenie naszego związku z Bogiem w modlitwie wypełnia się w odnowie naszych relacji z ludźmi. Post, modlitwa i akty miłosierdzia stanowią jedną całość.
Chociaż wstrzemięźliwość sama w sobie nie jest głównym celem Wielkiego Postu, to jednak post i abstynencja - w Prawosławiu nie stosuje się wyraźnego zróżnicowania pomiędzy tymi dwoma terminami - nie powinny być marginalizowane czy też odrzucane jako nieważne. W rzeczywistości prawosławni zachęcani są do ścisłego przestrzegania postu. Jeśli Wielki Post ma być rze-czywiście czasem ofiary i poświęcenia, musi odnosić się również do naszego jedzenia i picia. W ciągu siedmiu tygodni pomiędzy Czystym Poniedziałkiem a Wielką Sobotą od prawosławnych chrześcijan oczekuje się przestrzegania tego co w gruncie rzeczy jest dietą wegetariańską. Zakazane jest mięso i wszystkie produkty zwierzęce (jaja mleko, masło i sery); wino i olej z oliwek dopuszczalne są tylko w soboty i niedziele oraz w czasie kilku innych dni świątecznych; pokarmy rybne nie powinny być spożywane za wyjątkiem Święta Zwiastowania i Niedzieli Palmowej.
W praktyce, w Kościele prawosławnym dosyć często dopuszczane jest dzisiaj łagodzenie tych reguł, w szczególności dla tych, którzy żyją w rodzinach, gdzie pozostali członkowie to nieprawosławni czy nawet niechrześcijanie. Pod rozwagę brane powinny być tutaj trzy użyteczne wskazówki. Po pierwsze, nie powinniśmy pościć z narażeniem naszego zdrowia czy też poprzez post doprowadzać do stanu niewydajności w pracy. Po drugie, nie powinniśmy pościć Jak obłudnicy” (Mateusz 6,16), po to, żeby zwrócić na siebie uwagę. Kiedy podejmowani jesteśmy posiłkiem poza domem, często o wiele bardziej pokornym i wzorowanym na osobie Chrystusa jest akceptacja i przyjęcie tego, co podano, a nie wyrażanie sprzeciwu i domaganie się zgodnej z zasadami postu alternatywy. Jeśli nasz post powoduje zakłopotanie czy też wymaga dodatkowej pracy, posuwamy się w niewłaściwym kierunku.
Po trzecie, nasz post powinien być jednocześnie czymś więcej niż przypadkowe i nominalne przedsięwzięcie. Powinien być dla nas na tyle pasjonujący, abyśmy byli w stanie dostrzec, czym jest to, czego sobie odmawiamy. Wielki Post straci na swej wartości, jeśli przestanie funkcjonować jako podwig, walka z naszym upadłym samolubstwem. „Poprzez Krzyż radość zajaśniała całemu światu”, zaręczamy w hymnie nabożeństwa niedzielnej jutrzni. Nie możemy wejść w radość postnej wiosny inaczej niż poprzez niesienie krzyża.
Nawet jeśli właściwie praktykowany post rzeczywiście pociąga za sobą ofiarę i samozaparcie, nie powi-nien być przedstawiany przy użyciu negatywnej wyłącznie terminologii. Jego cel jest z pewnością pozytywny: nie chodzi tu o to, żeby umartwiać ciało, lecz o to, by je uduchowić; nie o przepełnienie nas zmęczeniem i samoobrzydzeniem, lecz o to, by przełamać nasze grzeszne poczucie samowystarczalności i o uświadomienie sobie naszej zależności od Boga. Post to z pewnością ascetyczny podwig, ale jego treścią jest wywołanie poczucia lekkości i wolności, czujności i nadziei. „Tak mówi Pan Zastępów: post... niech będzie dla domu Judy czasem wesela i radości, i radosnego święta" (Zachariasza 8,19).

Delikatne  stąpanie po Ziemi

Poczucie wspólnoty, do którego usiłuje doprowadzić Wielki Post, nie ogranicza się do naszych relacji z Bo-giem i z innymi ludźmi. Wielki Post to czas, kiedy odbudowujemy również relacje z naszym materialnym środowiskiem; przede wszystkim z naszymi fizycznymi ciałami, a następnie z całym światem przyrody - ze zwierzętami i roślinnością, z ziemią, powietrzem, ogniem i wodą, z którymi stykamy się poprzez nasze ciała. Wielki Post reaktywuje nasze członkostwo nie tylko w ludzkiej wspólnocie, ale również w kosmicznej koinonia. „Kto nie kocha drzew, nie kocha Chrystusa”, zwykł mówić o. Amfilochiusz, gerontos (starzec) z Patmos. To również jest częścią znaczenia Wielkiego Postu.
„Wszystko, co żyje, jest święte", powiedział William Blake, wielki wieszcz osiemnastowiecznej Anglii. Komentując jego słowa, moglibyśmy dodać, że wszystko, co stworzył Bóg, jest w pewnym sensie żywe. Wielki Post oczyszcza wrota naszego postrzegania po to, abyśmy mogli na nowo poznać tę wewnętrzną i powszechną świętość. Wielki Post uczy nas, posłużmy się tutaj zwrotem używanym przez amerykańskich Indian, „delikatnie stąpać po ziemi". Stojąc w obliczu nasilającego się do przerażających rozmiarów kryzysu ekologicznego, mo-żemy próbować szukać wyjścia właśnie poprzez postrzeganie Wielkiego Postu jako sakramentalnego obrazu wszechświata.
W jaki sposób? Bardzo łatwo o opaczną interpretację Wielkiego Postu i manichejski sposób jego pojmowania. Będąc zachęcanymi do postu, ludzie zdają się myśleć, że w odczuwaniu przyjemności w zaspokajaniu głodu może być coś upokarzającego. Podobnie, gdy pa-rom małżeńskim zalecane jest, aby w czasie Wielkiego Postu powstrzymywały się od współżycia, mogą być w niebezpieczeństwie wyobrażania sobie, że płciowość jest nieczysta. Takie wnioski są błędne i niezwykle szkodliwe. „I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre i piękne" (Księga Rodzaju 1,31). Nasze stworzone przez Boga ciała są z natury dobre; jedzenie i picie, podobnie jak i płciowość, są darem Bożym, a cała natura jest potencjalnie sakramentem Jego obecności, sposobem komunikowania się z Nim.
Dlaczego więc mówi się nam, żeby pościć i powstrzymywać się? Odpowiedź znajdziemy w stwierdzeniu: chociaż świat, jako stworzenie Boże, jest „dobry i piękny”, jest on również światem upadłym. Ściśle rzecz biorąc, nasze ludzkie usposobienie wobec stworzenia Bożego zostało zniekształcone przez grzech - zarówno dziedziczone przez nas wszystkich skutki grzechu pierworodnego, jak i grzechy popełniane przez każdego z nas z osobna. Post i wstrzemięźliwość koryguj ą to zniekształcenie w naszych relacjach ze światem materialnym, oczyszczając nas ze skutków grzechu i odbudowując naszą pierwotną wizję stworzonego porządku. Ascetyzm nie jest przez to negacją lecz oczyszczeniem wrodzonej świętości wszystkich materialnych rzeczy.
Post uczy nas przede wszystkim właściwej postawy wobec naszego ciała z wszystkimi jego potrzebami i popędami. Poprzez post uczymy ciało uczestnictwa w życiu duchowym po to, by mogło stać się „posłańcem duszy”, jak określił to Św. Maksym Wyznawca (zm. 662). Naszym celem nie jest poskromienie ciała, lecz jego przeobrażenie. Właściwie pojmowany ascetyzm nie jest walką przeciwko ciału, lecz walką o ciało. Za pomocą ascetycznego opanowania potwierdzamy materialność naszego ciała, ale jednocześnie staramy się tę materialność uduchowić. Ascetyzm nie wymaga odrzucenia uzasadnionych przyjemności odczuwanych przez spożywanie pokarmu, a w małżeństwie - w o wiele bardziej głębokiej sferze -poprzez płciowość. Post i abstynencja pomagają nam uwolnić się od łakomstwa i pożądania po to, by obie te sfery życia nie stały się środkami zaspokojenia własnej przyjemności, lecz były wyrażeniem międzyosobowej wspólnoty.
Przywracając za pośrednictwem Wielkiego Postu poprawne nastawienie do naszych ciał, odzyskujemy również właściwy stosunek do całego stworzenia. Wielki Post pomaga oceniać każdą rzecz samą w sobie - nie tylko według sposobu, w jaki służy naszym potrzebom -i jednocześnie pomaga nam dostrzec Bożą obecność w sercu każdego przedmiotu, każdej rzeczy. Chrześcijanin, jak powiedziano, to ten, który, gdziekolwiek nie spojrzy, wszędzie dostrzega Chrystusa i raduje się w Nim: „Podnieś kamień, a znajdziesz mnie, rozetnij kawałek drewna i oto jestem.”  Taki właśnie jest właściwy cel postu: przedstawia on stworzenie osobowym i zrozumiałym, tak abyśmy mogli odzyskać nasz podziw wobec świętości ziemi. Pomaga nam widzieć wszystko w Bogu i Boga we wszystkim.
W ten sposób, poprzez post i dobrowolną powściągliwość, zbliżamy się w duchu do Przenajświętszej Marii Panny w momencie zwiastowania i potwierdzamy naszą wolność i osobowość w Bogu. Dopóki jesteśmy zdominowani przez chciwość i pożądanie, dopóty w naszym stosunku do rzeczy materialnych jesteśmy całkowicie zniewoleni i zdepersonalizowani. Skoro tylko przestaniemy postrzegać rzeczy materialne jako przedmioty i za-czniemy traktować je jako środki osobowej wspólnoty, przestaniemy utrzymywać je pod przymusem i zaczniemy oferować je z powrotem Bogu, wówczas powtórnie staniemy się wolni i osobowi. W tym też czasie dokonujemy nader ważnej, bardzo często przez ekologów podkreślanej, zmiany - przejścia od sposobu życia, bazującego na tym, czego chcę, do sposobu życia opartego na tym, czego potrzebuję.
Tak właśnie wyglądają niektóre z latawców, do puszczania których zachęcani jesteśmy w trakcie każdego Wielkiego Postu. Wielka Czetyrediesiatnica głosi światopogląd całkowicie niezgodny ze standardami na-szego konsumpcyjnego społeczeństwa. Skoro Wielki Post powraca każdego roku, możemy uczynić zeń okres we-wnętrznej wiosny - sposobność dla wznawiania ofiary i samooddania, ponownego poznawania naszych chrzcielnych zobowiązań i odnowienia misyjnego świadectwa; sposobność dla ponownego dzielenia się sobą z bliźnimi, jak również dzielenia się sobą z wszechświatem.
Wielki Post, tak daleki od odrzucenia świata, w rzeczywistości w wielkiej mierze ten świat afirmuje. To świat upadły, pełen brzydoty i zanieczyszczeń, spowodowanych przez ludzki grzech i egoizm. Ale jest to też świat Boży, świat pełen piękna i cudów, oznaczony wszędzie podpisem jego Stwórcy, i to właśnie możemy odkryć poprzez szczere przestrzeganie Wielkiego Postu.

© Copyright by Świat prawosławia 2002r.