Wielki Post
i konsumpcyjne
społeczeństwo
Dla wspólnoty chrześcijańskiej, tak Wschodniej jak i Zachodniej, okres Wielkiego Postu - siedmiu tygodni poprzedzających Wielkanoc - zajmuje szczególne miejsce w kalendarzu liturgicznym. Jest to kairos, czas decyzji i możliwości, okres szczególnie „zarezerwowany”. Ale szczególnie zarezerwowany na co? Jak w naszym współczesnym, konsumpcyjnym społeczeństwie mamy rozumieć cel Wielkiego Postu, tych „Wielkich Czterdziestu Dni" (Wielikoj Czetyrediesiatnicy) jak my, prawosławni, nazywamy ten Post? Jakie znaczenie, jeżeli w ogóle, ma on dla kryzysu ekologicznego, w obliczu którego wszyscy dzisiaj stoimy?
Puszczanie Latawców
W Kościele Prawosławnym Post rozpoczyna się dwa
dni wcześniej niż na Zachodzie. „Czysty Poniedziałek” był w Grecji, w każdym
razie w przeszłości, pierwszą w ciągu roku uroczystością na świeżym powietrzu.
Wtedy to prawosławni całymi rodzinami wyjeżdżali na wieś, wchodzili na
wzgórza i puszczali latawce. Porównajmy taki obraz początku Postu z Zachodnim
ceremoniałem Środy Popielcowej!
Oba są oczywiście bardzo różne w swych skojarzeniach.
Popiół wysypywany na głowy i znaczone popiołem czoła, ze wszystkim, co
to oznacza - poczucie śmiertelności i skruchy - na pewno stanowią istotną
część znaczenia Wielkiego Postu. Nie to jednak akcentuje greckie Prawosławie
na jego początku. Przeciwnie, zachęcani jesteśmy do kojarzenia Wielkiego
Postu ze świeżym powietrzem, z wiatrem hulającym po wzgórzach, z nadejściem
wiosny. Wielki Post jest czasem na puszczanie latawców - czasem na przygodę,
odkrywanie, nowe inicjatywy, nowe nadzieje.
Z pewnością to nie przypadek, że czas Wielkiego
Postu nie następuje jesienią, kiedy spadają liście i dni stają się coraz
krótsze, ani też w zimie, gdy drzewa są nagie, a stawy zamarznięte, lecz
przypada na wiosnę, gdy pękają lody i wszędzie pojawia się nowe życie.
W rzeczywi-stości pierwotne znaczenie angielskiego słowa ‘lent’ (post)
to właśnie 'wiosna'. Wskazują na to słowa pewnego średniowiecznego angielskiego
poematu:
„Lenten is come with love to owme.
With blossom and with briddes rowne.
„Wiosna nadeszła z miłością do świata,
z kwieciem i ptasim śpiewem”.
Kojarzenie Wielkiego Postu z czasem miłości może wydawać się dziwne, ale spróbujemy wkrótce pokazać, że to również jest część jego znaczenia. Związek Wielkiego Postu z wiosną jest wyraźnie widoczny w prawosławnych tekstach liturgicznych:
„Nadeszła postna wiosna,
Kwiat pokajania zaczął się rozwijać.”
Pokajanie - metanoia, „zmiana zdania”, „zmiana
postawy" - to nie tylko popiół, ale też otwierające się kwiaty.
Taki właśnie jest kontekst, w którym powinien
być umiejscowiony Wielki Post: jest tu coś z puszczania latawców i z początku
wiosny. To również wolność. Nie bez znaczenia jest też i to, że obchodzone
25 marca Święto Zwiastowania, jedno z najważniejszych świąt kalendarza
liturgicznego, niemal zawsze wypada w czasie Wielkiego Postu. Wtedy to
właśnie wysławiamy wolność wyboru przejawioną przez Przenajświętszą Marię
Pannę.
Gdy Archanioł Gabriel zwiastował Marii Boży zamiar,
czekał na jej odpowiedź: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie
według słowa twego" (Łk 1,38). Słowa Marii nie były przesądzanym zakończeniem
tego dialogu; mogła odmówić. Trójca Święta respektuje naszą wolność wyboru.
Zgodnie ze słowami pochodzącego z II wieku „Listu do Diogneta”, „Bóg przekonuje,
nie zmusza; przemoc jest mu obca"
Tak właśnie było w przypadku Świętej Dziewicy:
„Bóg nie stał się człowiekiem bez dobrowolnej
zgody Tej, która miała stać się Jego matką. Jej dobrowolna zgoda była tu
niezbędnym warunkiem. „Współ-pracownikami (synergoi) Bożymi jesteśmy",
mówi Św. Paweł (l Koryntian 3,9), i odnosi się to przede wszystkim do Dziewicy
Marii. W czasie zwiastowania nie była ona jedynie podatnym narzędziem,
ale aktywnym uczestnikiem tego misterium była synergos, współpracownikiem
Boga. Jak ujął to Św. Ireneusz (+ ok. 200) „Maria współpracuje z ekonomią
(tj. Bożym planem zbawienia - przyp. tłum)”
Tu znajdujemy jeszcze jedną wskazówkę odnośnie
znaczenia Wielkiego Postu. Będąc okresem poszukiwania, duchowej wiosny,
dotyczy on również tego, jak używamy naszej ludzkiej wolności wyboru. W
czasie Postu uczymy się być wolnymi. Wolność bowiem, tak jak i spontaniczny
sposób bycia, jest czymś, czego trzeba się nauczyć. Gdybyście zapytali
mnie: „Czy umiesz grać na skrzypcach?”, a ja odpowiedziałbym: „Nie jestem
pewien, nigdy nie próbowałem", moglibyście odebrać mą odpowiedź jako nieco
dziwną. Nie będę bowiem w stanie grać na skrzypcach sonaty Bacha, jeżeli
wcześniej, poprzez długotrwałe i wytężone ćwiczenia, nie nauczę się prawidłowo
obchodzić z tym instrumentem.
Podobnie dzieje się z naszym praktykowaniem wolności
na płaszczyźnie moralnej. Jako człowiek, osoba na podobieństwo Boga, nie
jestem prawdziwie wolny, dopóki nie nauczę się używać mej wolności właściwie,
a ten proces uczenia się zakłada posłuszeństwo i samodyscyplinę. Wolność
nie jest jedynie darem; to również zadanie. Rosyjska duchowość określa
to terminem podwig, ascetyczny wysiłek. Jak słusznie stwierdza Mikołaj
Bierdiajew (1874-1948): „Wolność nie jest łatwa, gdyż jej wrogowie i oszczercy
twierdzą: wolność jest trudna; to ciężkie brzemię.” Ale jest to również
przywilej i radość.
Tak więc poznaliśmy trzy 'sondy', które mogą
pomóc nam żeglować naszym okrętem po wielkopostnym archipelagu. Widzimy
już wystarczająco wyraźnie, że istotą Wielkiego Postu nie jest jedynie
sposób naszego korzystania z pokarmów i napojów. Spróbujmy zatem poszerzyć
nasze pojmowanie Wielkiego Postu biorąc pod uwagę po pierwsze - analogię
ze Starego Testamentu, po drugie - sposób, w jaki Wielki Post pojawił się
we wczesnym Kościele, i po trzecie - jego szczególne znaczenie w dzisiejszym
świecie. To ukaże nam, iż Post dotyczy: po pierwsze, dziękczynnego ofiarowania
świata na powrót Bogu; po drugie, chrzcielnej inicjacji i misyjnego świadectwa
Cerkwi; i po trzecie, naszego stosunku do innych ludzi i do środowiska
naturalnego. Podsumowując w trzech słowach: Wielki Post to ofiara, nauczanie
i uczestnictwo.
Ofiara
W Starym Testamencie naród Izraela miał polecone
ofiarowywać Bogu dziesięcinę - dziesiątą część płodów ziemi: „Będziesz
dawał dziesięcinę z każdego plonu twojego nasienia, które rokrocznie wydaje
pole" (Księga Powtórzonego Prawa 14,22). Ta część była ofiarowana na znak
całości: poprzez zwracanie Bogu pierwocin tego, czym ich obdarował, Izraelici
sprowadzali Jego błogosławieństwo na całe plony. Było to swego rodzaju
potwierdzenie, że ziemia należy do Boga podczas gdy my jesteśmy tylko zarządcami
Jego darów. Ofiarowując dziesięcinę, z wdzięcznością oddajemy Mu to, co
jest Jego własnością. Izraelici pojmowali ten akt oddawania niejako utratę
czegoś, lecz wzbogacenie. Święto zbiorów, dożynki były czasem radości i
wesela: «Będziesz się weselił przed Panem, Bogiem twoim, ty i twój syn,
i twoja córka, i twój sługa, i twoja służebnica oraz Lewita, który mieszka
w twoich bramach, i obcy przybysze, i sieroty, i wdowy, które są pośród
was...» (Księga Powtórzonego Prawa 16,11).
Takie pojmowanie dziesięciny zostało zastosowane
przez pierwszych Chrześcijan w odniesieniu do Wielkiego Postu. Okres Postu
był postrzegany jako dziesięcina roku, jego część poświęcona Bogu.
Poprzez przestrzeganie Postu potwierdzamy, że cały czas naszego życia i
wszystkie jego przedziały, są dla nas darem Bożym, a poprzez ofiarowanie
części naszego czasu przywołujemy Jego błogosławieństwo na całość. Wielki
Post oznacza więc uświęcenie czasu. Wielkopostny ascetyzm potwierdza, że
czas nie jest pod naszą tylko kontrolą i nie może być wykorzystywany egoistycznie,
według naszego uznania, lecz należy do Boga, a my jesteśmy jedynie gospodarzami
czasu, a nie jego właścicielami. Wielki Post jest zatem sposobem oddawania
Bogu tego, co należy do Niego, i w związku z tym do Wielkiego Postu możemy
też odnieść słowa wypowiadane w czasie Liturgii Świętej bezpośrednio przed
wezwaniem (epiclesis) Ducha Świętego na ofiarowywane dary chleba i wina:
„Twoje od Twoich ofiarowujemy Ci, we wszystkim i za wszystko.”
Co więcej, tak jak Izraelici doświadczali ofiarowania
dziesięciny jako czasu radości, jako ubogacenia a nie straty, tak może
być również i w naszym przypadku. Potwierdzenie tego znajdujemy w tekstach
liturgicznych Czystego Poniedziałku:
„Z radością wejdźmy w początek Postu
Nie okazujmy smutnych twarzy...
Całe śmiertelne życie jest tylko jednym dniem,
jak powiedziano,
Tym, którzy trudzą się z miłością.
W Wielkim Poście jest dni czterdzieści:
zachowajmy je wszystkie w radości.”
Ta analogia ze Starego Testamentu wskazuje, że
Wielki Post jest czasem ofiarowania i ofiary. Składamy Bogu w ofierze dziesiątą
część roku i z tą dziesięciną ofiarowujemy siebie, całe nasze życie, wszystkie
nasze dni i godziny. To ofiarowanie siebie i czasu, jeśli ma być znaczące,
musi być jednak kosztowne, wartościowe: „nie chcę bowiem składać Panu,
Bogu mojemu ofiar darmowych” (2 Samuela 24,24). Ścisłe przestrzeganie Wielkiego
Postu zobowiązuje nas do wysiłku, który bywa czasem bolesny, wymaga pewnego
stopnia samowyrzeczenia, które wykracza poza nasze normalne skłonności.
Nie oznacza to jednak, że Wielki Post jest w przeważającej mierze okresem
przygnębienia i umartwiania się. Chrześcijańskie święto dziesięcin, podobnie
jak żydowskie żniwne ofiarowanie pierwocin, jest czasem radości.
Trzeba to zaznaczyć, że ofiara oznacza nie tyle
oddawanie, co dawanie. Główny nacisk pada nie na to, czego sobie odmawiamy,
lecz na to, co oferujemy Bogu i naszym bliźnim. Efektem składania Bogu
daru - daru przez Boga później przyjmowanego - jest przywrócenie osobowej
więzi pomiędzy nami i Nim. To właśnie odbudowa, przywrócenie wspólnoty
- jest celem wszystkich ofiar.
Jak mamy stosować wobec siebie samych to pojmowanie
Wielkiego Postu jako ofiarowania dziesięciny? Przede wszystkim możemy odnieść
je do pieniędzy. Niektórzy Zachodni chrześcijanie przez cały rok ofiarują
Bogu dziesiątą część swego dochodu. Wątpię by wielu prawosławnych uczyniło
z tego systematycznie praktykowany zwyczaj, ale przynajmniej w czasie Wielkiego
Postu moglibyśmy spróbować odłożyć jakąś dziesięcinę na użytek Bogu. To
jednak dopiero początek, bowiem Bóg zaprasza nas do ofiarowania nie tylko
tego, co posiadamy, ale także tego, czym jesteśmy. Wraz z pieniędzmi powinniśmy
ofiarować również nasz czas.
Bardziej intensywnie niż w innych porach roku,
poprzez modlitwę powinniśmy odłożyć czas dla Boga, a poprzez dobre uczynki
i diakonię - odwiedziny chorych, przebywających ciągle w domu, i samotnych,
zaproszenie do domu nieznajomego przybysza, nadrobienie zaległości w korespondencji
i napisanie choć kilku słów do wszystkich tych, których długo zaniedbywaliśmy
- przeznaczyć też czas dla naszych bliźnich. Czy nie moglibyśmy w ten sposób
zaoferować Bogu dziesięciny naszego czasu czuwania, powiedzmy dwunastu
godzin z każdego tygodnia Wielkiego Postu?
Nauczanie
Przechodząc od czasów Starego Testamentu do pierwszych
wieków chrześcijaństwa możemy zapytać: jakie były początki Wielkiego Postu.
Jaki był jego pierwotny cel i znaczenie? Wiemy, że Wielki Post ściśle związany
był z misterium chrztu. Chrzcielne pogrążenie, jak naucza Św. Paweł, powoduje,
że stajemy się „wszczepieni”, połączeni z Chrystusem w Jego śmierci i przez
to zjednoczeni z Nim w Jego zmartwychwstaniu (Rzymian 6,3-5). Z tego powodu
najbardziej odpowiednim czasem na sprawowanie chrztu była noc paschalna,
kiedy to Kościół czcił złożenie do grobu i zmartwychwstanie Zbawiciela.
Chrzest nie był, jak to często zdarza się w dzisiejszych czasach, prywatną
uroczystością rodzinną, lecz publicznym wydarzeniem, w którym uczestniczyła
cała lokalna wspólnota.
We współczesnej praktyce Kościoła prawosławnego,
pierwotne paschalne nabożeństwo zostało przeniesione na ranek Wielkiej
Soboty, a jego miejsce zajęło obecne, rozpoczynające się o północy, paschalne
nabożeństwo całonocnego czuwania. Świąteczna Wieczernia i Liturgia Św.
Bazylego Wielkiego celebrowane o poranku Wielkiej Soboty do dzisiaj zachowały
swój chrzcielny charakter. Ciągle pojawia się tam piętnaście starotestamentowych
czytań, z których cztery symbolicznie odnoszą się do chrztu (czytania 4,6,14
i 15).
Podczas tych czytań paschalnego nabożeństwa wieczornego
w Kościele pierwszych kilku wieków, biskup i duchowieństwo wraz z kandydatami
do chrztu i ich rodzicami chrzestnymi udawali się do baptysterium, gdzie
katechumeni byli pogrążani w chrzcielnej kąpieli i namaszczani świętym
krzyżmem (bierzmowani). Gdy starotestamentowe czytania dobiegały końca,
przystrojeni w białe szaty, trzymając w dłoniach zapalone świece,
nowo ochrzczeni z ich rodzicami chrzestnymi,
biskupem i duchowieństwem, procesyjnie powracali do kościoła, gdzie całe
zgromadzenie witało ich śpiewając: „Wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie
ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa. Alleluja!” (por. Galacjan
3,27).
Ten sam werset śpiewany jest i dzisiaj w czasie
nabożeństwa Wielkiej Soboty w miejsce trisagionu. Podobnie następujące
po nim czytania z Listów Apostolskich i Ewangelii wyraźnie odnoszą się
do chrztu. List Apostolski (Rzymian 6,3-11) mówi o chrzcie jako śmierci
i zmartwychwstaniu z Chrystusem, Ewangelia zaś (Mateusza 28,1-20) kończy
się misyjnym wezwaniem naszego Pana, abyśmy szli i nauczali wszystkie narody,
chrzcząc je w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego (Mateusza 28,19).
Zarówno we wschodnim jak i w zachodnim chrześcijaństwie,
Wielki Post jest bezpośrednio związany z okresem końcowego przygotowania,
które prowadziło do tych wielkich uroczystości chrzcielnych w paschalną
noc. W ciągu czwartego wieku, w wielu miejscach, przez czterdzieści dni
bezpośrednio przed ich paschalną inicjacją, katechumeni - ci, którzy przygotowywali
się do chrztu - przechodzili okres intensywnego nauczania, czuwania i modlitwy,
ścisłego postu, egzorcyzmów i codziennych kazań.
W większości wypadków, okres ich przygotowania
do chrztu rozpoczynał się kilka miesięcy czy nawet kilka lat wcześniej,
ale w ciągu tych ostatnich tygodni wszystko było podsumowywane, powtarzane
i powtórnie podkreślane. W Jerozolimie czwartego wieku, w ciągu tych czterdziestu
dni katechumeni zobowiązani byli spędzać w świątyni około trzech godzin
dziennie. Jak wielu współczesnych kandydatów do chrztu zaakceptowałoby
tak wymagającą dyscyplinę?
W pierwszych wiekach Kościoła w całej chrześcijańskiej
wspólnocie istniała, i to w stopniu przerastającym wyobraźnię większości
z nas, żywa świadomość wzajemnej solidarności. Wierni odczuwali, nie tylko
w teorii, lecz niezwykle bezpośrednio, że byli członkami jedni drugich
w jednym Ciele, i że radości i cierpienia każdego z nich były radościami
i cierpieniami wszystkich (patrz l Koryntian 12,26). Z czasem, wielu spośród
wcześniej już ochrzczonych odczuło potrzebę bezpośredniego zaangażowania
się w to, co robili katechumeni. Oni również chcieli brać udział w tym
końcowym stadium nauczania i przygotowania kandydatów do chrztu, aby z
nadejściem paschalnej północy wspólnie z tymi, którzy do wspólnoty byli
właśnie wprowadzani, odnowić swe własne chrzcielne zobowiązania.
Tak właśnie cała wspólnota zaczęła uczestniczyć
w czterdziestodniowym poście, czuwaniach, modlitwie i nauczaniu, przez
które przechodzili katechumeni. Te poprzedzające Paschę czterdzieści dni,
każdego roku stawały się decydującym wydarzeniem w osobistym doświadczeniu
każdego chrześcijanina, wydarzeniem wspólnym, czasem duchowego nauczania
dla całej wspólnoty.
W ten sposób, przestrzegany przez wielu chrześcijan
w drugim i trzecim wieku jednotygodniowy post - w czwartym i późniejszych
wiekach rozwinął się do rozmiarów znanego nam dzisiaj Wielkiego Postu.
Podstawowym punktem orientacyjnym Wielkiego Postu, o którym bardzo często
zapominamy, i który powinniśmy brać pod uwagę, jest właśnie chrzest. Co
rok stajemy przed możliwością ponownej refleksji nad jego centralnym znaczeniem
dla naszego chrześcijańskiego doświadczenia i nad kierowanym do nas wezwaniem
do odnowienia naszych chrzcielnych przyrzeczeń. W trakcie tych Wielkich
Czterdziestu Dni powinniśmy przypomnieć sobie o praw-dzie wyrażonej w słowach
Włodzimierza Łosskiego (1903-58): „Łaska chrztu, obecność w nas Ducha Świętego
- niepozbywalna i osobowa, własna dla każdego z nas, jest podstawą naszego
chrześcijańskiego życia.”
Takie właśnie jest orędzie Wielkiego Postu. Według
pisanych w V wieku słów św. Marka Mnicha:
„Bez względu na to, jak dalece ktoś udoskonaliłby
się w wierze, bez względu na to, jak wielkie osiągnąłby dobra... nigdy
nie odkrywa, ani też nigdy nie może dostrzec nic poza tym co już był otrzymał
w misterium Chrztu... Chrystus, będąc w pełni i do końca Bogiem, udzielił
chrzczonym pełnej całkowitej łaski Ducha. My ze swej strony nie jesteśmy
w stanie dodać do tej łaski, ale im bardziej starannie wypełniamy przykazania,
tym bardziej objawia się i ujawnia... Tak więc wszystko to, co oferujemy
Mu po naszym odrodzeniu, było już w nas ukryte i pochodzi w rzeczywistości
od Niego.”
Odwołując się do początków Wielkiego Postu we
wczesnym Kościele uświadamiamy sobie, że Czterdzieści Wielkich Dni to nie
tylko święto dziesięciny, kiedy to na powrót oddajemy czas Bogu, lecz w
równej mierze jest to nasze powtórne pogrążenie w wodach chrzcielnej inicjacji,
przez które na nowo ożywiamy naszą wierność Chrystusowi, który nas ochrzcił.
Jest to zaproszenie do potwierdzenia, nie tylko poprzez słowa ale poprzez
czyny, naszego zakorzenienia w chrzcie jako podstawie całego naszego chrześcijańskiego
życia; jest to okres samoprzebadania, w czasie którego stajemy się czynnie
świadomi wewnętrznej obecności Chrystusa i Ducha Świętego, który «tajemniczo»
i «mistycznie» zamieszkuje w naszych sercach od momentu naszego chrztu.
Wielki Post to czas zadawania sobie pytania postawionego przez Św. Pawła:
„Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was?”
(l Koryntian 3,16). Dla każdego z nas Wielki Post jest czasem na to, żeby
stać się tymi, kim naprawdę jesteśmy: chrzcielnymi nosicielami Boga, Bogonosicielami.
Wielki Post jest jednocześnie czymś jeszcze.
Odnawiając swoje chrzcielne zobowiązania, powinienem zadać sobie pytanie:
co robię, aby przyprowadzić innych do wiary i chrztu w Chrystusie? Dlaczego
w większości cerkwi nie praktykuje się dzisiaj zorganizowanego katechumenatu?
Dlaczego w prawosławnych wspólnotach jest tak niewielu katechumenów? (Kiedy
mówię o pracy misyjnej, oczywiście nie mam na myśli prozelityzmu wśród
innych chrześcijan, lecz nawracanie niewierzących.)
Bez względu na to, czy mamy święcenia kapłańskie
czy nie, każdy z nas powinien uznawać głoszenie ewangelii na swój obowiązek.
Co robię, aby głosić ewangelię „wszystkim narodom”? Podczas Liturgii Uprzednio
Poświęconych Darów, celebrowanego w środy i piątki Wielkiego Postu nabożeństwa
z wieloma chrzcielnymi elementami, w trakcie czytań ze Starego Testamentu
prowadzący nabożeństwo wychodzi z ołtarza z zapaloną świecą mówiąc: „Światłość
Chrystusowa oświeca wszystkich”. Każdy z nas powinien zadać sobie pytanie:
Co właściwie zrobiłem od czasu ostatniej Wielkanocy, żeby przekazać tę
światłość innym?
Tak więc Wielki Post dotyczy chrztu i misji.
Oznacza ponowne przebudzenie naszej chrzcielnej inicjacji i ożywienie misyjnego
powołania. Pobudza do pytania „kim jestem?” i do stwierdzenia «„oto jestem".
Przywołując na pamięć naszą tożsamość ochrzczonych chrześcijan, stawiamy
sobie pytanie: „Kimże ja jestem?”. Odpowiadając na misyjne wezwanie Chrystusa,
wraz z prorokiem Izajaszem (6,8) stwierdzamy: „Oto jestem”.
Uczestnictwo
Jakże więc mamy rozumieć znaczenie Wielkiego Postu
w dzisiejszym świecie? Współczesne społeczeństwo, jak wszyscy powinniśmy
zdawać sobie z tego sprawę, napiętnowane jest podwójnym rozstrojem wspólnoty
albo koinonii: rozstrojem w środowisku ludzkim i podobnym defektem we wspólnocie
kosmicznej. W sferze ludzkiej obserwujemy nie tylko wzrost bezprawia i
przemocy - którym w wielu krajach towarzyszy pogłębiająca się ekonomiczna
przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi - ale również, co najbardziej istotne,
ciągle rosnące zagrożenie dla przetrwania rodziny, która jest podstawową
jednostką społeczną i podłożem dla wszystkich innych form społeczeństwa.
W sferze kosmicznej, tragicznie osłabiliśmy życiodajne
więzy, które łączą nas z naszym środowiskiem naturalnym. Kiedy karczujemy
lasy i dziurawimy powłokę ozonową, dobrze byłoby wspomnieć słowa Nabożeństwa
w Obliczu Niebezpieczeństwa Trzęsienia Ziemi, które znajdziemy w Prawosławnym
Euchologionie - Księdze Modlitw: „Ziemia, chociaż bez słów, jęczy i woła:
Dlaczego wy, wszyscy ludzie, zanieczyszczacie mnie tak wieloma nieprawościami?”
W obliczu tego podwójnego defektu, Wielki Post
jest próbą ponownego potwierdzenia naszego prawdziwego związku zarówno
z innymi ludźmi, jak i z całym stworzonym światem. Ten pierwszy aspekt,
nasza wzajemna zależność jako członków rodzaju ludzkiego, ukazywana jest
w imponujący sposób poprzez dobór czytań z Pisma Świętego w okresie bezpośrednio
poprzedzającym Wielki Post. Zapoznając się z tymi tekstami odkrywamy to,
co mój nauczyciel historii zwykł ciągle powtarzać nam w szkole: „To wszystko
jest powiązane, zauważcie, to wszystko ma związek.”
l. Na krótko przed Wielkim Postem, 2 lutego obchodzimy
święto znane na Zachodzie jako Wprowadzenie Chrystusa do Świątyni albo
Oczyszczenie Najświętszej Marii Panny. W prawosławnej Tradycji nazywane
jest świętem Spotkania Pana naszego i Boga, i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
Moment przyniesienia czterdziestodniowego dziecięcia Chrystusa do świątyni
przez jego Matkę i św. Józefa Opiekuna, przyjęcie Go przez starca Symeona
i prorokinię Annę, postrzegany jest jako symbol spotkania Zbawiciela z
Jego narodem wybranym (porównaj czytany w ten dzień fragment Ewangelii
Łukasza 2,22-40, szczególnie wersety 27-32). Tak oto, jeszcze przed rozpoczęciem
Wielkiego Postu wprowadzany jest wielkopostny leitmotif. spotkanie, zetknięcie,
więź. Tak naprawdę jestem osobą - używając greckiego terminu, prospon,
«obliczem» - jedynie wtedy, gdy spotykam, staję twarzą w twarz z innymi
osobami, kiedy patrzę im w oczy i pozwalam im zajrzeć w moje. Potrzebuję
was po to, by być sobą!
2. Triodion - wielkopostna księga liturgiczna
- zaczyna być używany już w Niedzielę o Faryzeuszu i Celniku, trzy tygodnie
przed rzeczywistym początkiem Wielkiego Postu. Błędem Faryzeusza (czytanie
Ewangelii Łukasza 18,10-14) jest to, że odmawia uznania celnika za swego
brata. W tym pozbawionym miłości odrzuceniu celnika, Faryzeusz wypiera
się podstawowego związku, koinonii, który jednoczy go z innymi, podobnymi
doń ludźmi. Jest on przykładem dokładnie tego samego trudnego położenia,
z którego staramy się wybrnąć podczas Wielkiego Postu.
3. Siedem dni później obchodzimy Niedzielę o
Synu Marnotrawnym (czytanie z Ewangelii Łukasza 15,11-32). Ta przypowieść
o rozrzutniku jest w zasadzie historią utraty i odzyskania osobowej więzi.
Na początku, młodszy syn błądzi, bo myśli jedynie o rzeczach, a o osobach
zapomina. Zwraca się do ojca ze słowami: „Daj mi część majętności, która
na mnie przypada" (Łukasz 15,12). Nie jest zainteresowany swą osobową więzią
z ojcem, lecz majątkiem, którego oczekuje w dziedzictwie. W rezultacie
trafia do „dalekiego kraju" (Łukasz 15,13), i pozostaje tam na wygnaniu,
w samotności i samo odosobnieniu.
Droga pokajania, którą musi przejść, wymaga
przywrócenia osobowej więzi, powrotu do ojca, rodziny i domowników. Jego
powrót wieńczy wielkie święto, a celem każdego świętowania jest, jak wiadomo,
właśnie wyrażenie koinonii i wspólnoty, poczucia jedności. Pożywienie jest
węzłem pośrednictwa i to dlatego każdy wspólny posiłek jest potwierdzeniem
wspólnoty. Poprzez odmowę swego udziału w tej uroczystości, starszy syn
niechybnie wyklucza siebie samego z kręgu tej osobowej więzi i wspólnoty.
Widać to ze sposobu jego wyrażania się o powracającym utracjuszu; nie nazywa
go swoim bratem, lecz, zwracając się do ojca, mówi o nim „ten syn twój"
(Łk 15,30). Dopóki nie nauczy się ponownie powiedzieć o nim „mój brat”,
starszy syn niechybnie pozostanie na zewnątrz, wykluczony ze społeczności
- mówiąc krótko, nie będzie „osobą” albowiem bez wzajemnej miłości nie
ma prawdziwej osobowości.
4. Kolejna sobota to dzień szczególnego, wszechogarniającego
wspomnienia umarłych:
„Tym, którzy odeszli w wierze na stokach gór
czy na drogach, spoczywającym w grobach czy też na pustyni, mnichom i zaślubionym,
młodym i starym: daruj im wszystkim, O Chryste, spoczywanie ze świętymi
Twoimi Wiernym, którzy odeszli z tego życia nagle, w nieoczekiwanym czasie,
pośród radości czy smutku, dobrobytu czy niepowodzenia: spoczywanie daruj
im wszystkim, Zbawicielu nasz. Zniszczonych przez mróz, zmarłych przez
upadek z konia, zasypanych przez grad, śnieg czy burzę z piorunami, zmiażdżonych
przez skały, uduszonych pod ziemią: daruj spoczywanie, O Chryste, Zbawicielu
nasz....”
Jak głosimy w tę Sobotę Zmarłych, wspólnota,
której członkami jesteśmy, nie wykrusza się ani też nie rozrywa poprzez
nasze odejście z tego życia. Zmartwychwstały Chrystus zniszczył śmierć
- w Nim wszyscy jesteśmy żywi i w Nim wszyscy jesteśmy jedno. Tak więc,
w naszych modlitwach przynoszonych w tę sobotę za tych, którzy umarli,
świadczymy o tym, że koinonia, do której należymy, jest jedną i nie podzieloną
wspólnotą zarówno żywych, jak i tych, którzy odeszli.
5. Następnego dnia, osiem dni przed rozpoczęciem
Wielkiego Postu, wypada „Niedziela o Sądzie Ostatecznym", zwana też „Niedzielą
Mięsopustną”, jako że jest to ostatni dzień przed Wielkanocą, kiedy na
stole pojawiają się potrawy mięsne. W czytaniu z Listów Apostolskich (l
Koryntian 8,8-9,2) tematem ponownie są relacje osobowe. Osoby są o wiele
ważniejsze od reguł postu, jak bowiem stwierdza św. Paweł: „Pokarm nie
zbliża nas do Boga" (l Koryntian 8,8). To co ma znaczenie, to nie dokładność
przestrzegania przepisów odnośnie pożywienia, lecz stopień okazywanej przez
nas wrażliwości na utrapienia i niepokoje naszych bliźnich. Jeśli poprzez
spożywanie „mięsa składanego w ofierze bałwanom (...) pobudzam sumienie”
innej osoby, lepszym dla mnie będzie powstrzymanie się od spożywania tego
pokarmu, nawet jeśli zjedzenie go samo w sobie nie jest grzechem (l Koryntian
8,10-12). Decydującym kryterium nie jest przestrzeganie czy też nieprzestrzeganie
postu i abstynencji, lecz wzajemna miłość.
Czytana tego dnia ewangeliczna przypowieść o
owcach i kozłach (Mt 25,31- 46) zawiera dokładnie ten sam punkt widzenia.
Decydującym kryterium sądu ostatecznego nie jest rygor naszego ascetycznego
samozaparcia, lecz rzeczywiste współczucie okazywane naszym bliźnim. W
czas drugiego przyjścia nie będę pytany o to, czy dokładnie pościłem, jak
często czuwałem w modlitwie, czy też ile złożyłem pokłonów. Będą zadawane
pytania o to, czy nakarmiłeś głodnego? czy dałeś pić spragnionemu? czy
przyjąłeś w swym domu obcego przybysza, czy odziałeś nagiego, czy odwiedziłeś
chorych i tych w więzieniu? To wszystko, o co będę pytany.
W obydwu czytaniach biblijnych tej niedzieli
przedkładany jest nam jasny i wyraźny porządek pierwszeństwa. Najpierw
osoby, a dopiero później reguły postu. Nasza wielkopostna abstynencja będzie
gorzej niż bezużyteczna, jeśli nie spowoduje naszego zbliżenia do naszych
bliźnich. Post bez miłości jest postem diabła. Jaki jest użytek z naszej
abstynencji, pyta Św. Bazyli Wielki (zm. 379), jeśli zamiast jeść mięso,
pożeramy naszego brata czy siostrę naszymi okrutnymi plotkami? Czyż
nie lepiej jeść mięso, i jednocześnie być uprzejmym i skrom-nym, niż nie
jeść nic poza soczewicą i być zgorzkniałym egoistycznym rygorystą?
6. W końcu tego okresu, w przeddzień rozpoczęcia
się Wielkiego Postu, następuje „Niedziela Przebaczenia”. Czytanie z Listów
Apostolskich (Rzymian 13,11-14,4) podejmuje temat z poprzedniej niedzieli.
„Niechże ten, kto je, nie pogardza tym, który nie je, a kto nie je, niech
nie osądza tego, który je" (Rzymian 14,3). Jeśli pościmy w duchu skorym
do krytyki, pozbawiamy nasz post wszelkiej duchowej wartości. Bóg jest
zainteresowany nie tyle moją dietą, co moimi relacjami z innymi ludźmi.
Ta sama kwestia, w o wiele bardziej zasadniczy
i dalekosiężny sposób, podkreślona jest w przypadającym na tę niedzielę
czytaniu z Ewangelii (Mateusza 6,14-21). Jezus podkreśla tutaj decydujące
znaczenie wzajemnego wybaczenia: „A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec
wasz nie odpuści wam przewinień waszych" (Mateusza 6,15). Nie oznacza to,
że Bóg odmawia nam odpuszczenia, umyślnie powstrzymując się od udzielenia
nam swego przebaczenia. Wprost przeciwnie; Bóg jest zawsze gotów wybaczyć,
ale skoro my z naszej strony nie jesteśmy skłonni okazać wybaczenie innym,
stajemy się przez to niezdolnymi do przyjęcia w nasze serca odpuszczenia,
okazywanego nam przez Boga. Bóg nie odgradza się od nas: to my, poprzez
naszą nieczułość wobec innych i naszą wobec nich nieubłaganą urazę, zamykamy
przed Nim drzwi.
Orędzie przypadającego na tą niedzielę czytania
z Ewangelii wyrażane jest w widzialnej postaci podczas ceremonii wzajemnego
przebaczenia, która odbywa się w wielu monasterach i cerkwiach parafialnych
pod koniec Wieczerni tego samego dnia. Przełożony monasteru czy proboszcz
parafii klęka przed całym zgromadzeniem i prosi o przebaczenie mówiąc:
„Przebaczcie mi, grzesznemu", po czym wszyscy klękają przed nim wypowiadając
te same słowa. Wybaczenie okazywane jest na zasadzie każdy każdemu: każdy
po kolei podchodzi i klęka przed przełożonym albo sprawującym nabożeństwo
duchownym, który klęka przed podchodzącymi doń, po czym członkowie wspólnoty
kontynuują w ten sam sposób padając przed sobą na kolana, prosząc o przebaczenie
i udzielając go innym.
Ta ceremonia wzajemnego przebaczenia, tak da-leka
od rytualnej formalności, może być i często jest wzruszającym do głębi
momentem odmieniającym życie tych, którzy w niej uczestniczą. Symboliczne
gesty tego rodzaju mają decydujący wpływ. Pamiętam wypadki, kiedy ta „wymiana"
przebaczenia na progu Wielkiego Postu podziałała jak silny katalizator,
pomagając nieoczekiwanie przełamać długotrwałe bariery i umożliwiając autentyczne
odtworzenie międzyludzkich więzi. Poprzez czyny, które wołają głośniej
niż słowa, Wieczernia Przebaczenia obwieszcza, że Wielki Post jest z pewnością
podróżą, w którą nikt nie może wybierać się sam.
„To wszystko jest powiązane, to wszystko ma związek.”
Ten okres poprzedzający Wielki Post ukazuje nam jasno i wyraźnie rzeczywisty
charakter tych Wielkich Czterdziestu Dni. Postna wiosna jest okresem, kiedy
przez Boże miłosierdzie nasze zlodowaciałe serce topnieje i powracamy do
więzi z Bogiem i pomiędzy sobą. Te dwie formy relacji, ta ukierunkowana
na Boga i na człowieka, nakładają się na siebie. Nie mogę zbliżyć się do
Boga, nie zbliżając się do mego bliźniego i nie mogę zbliżyć się do bliźniego,
jeśli nie zbliżę się do Boga. W ten sposób Wielki Post oznacza nie tylko
ofiarę, nie tylko misję, ale też wzajemną miłość.
Celem Wielkiego Postu jest zatem łamanie barier,
abyśmy mogli w pełni dzielić nasze życie z Bogiem i ze sobą nawzajem. To
„decentralizacja”, przeniesienie mego upadłego ja z centrum mej uwagi,
po to, by w moim sercu znalazło się miejsce dla innych i dla mego Stwórcy.
Wielki Post uczy każdego jak powiedzieć
nie tylko „ja", ale również „ja - i- Ty"; nie tylko „ja", ale i „my". W
ten sposób, w naszym obecnym, konsumpcyjnym społeczeństwie, zdominowanym
przez egoizm i żądzę posiadania, Wielki Post zyskuje wyraźnie współczesną
stosowność.
Tak więc staje się oczywistym, że wstrzemięźliwość,
uważana często za główną cechę Wielkiego Postu, nie jest celem, lecz środkiem.
Wstrzemięźliwość jest bezwartościowa, jeśli nie prowadzi do odnowienia
relacji i więzi. W rzeczywistości w Ewangeliach Jezus nie mówi jedynie
o poście, lecz często angażuje dublet „modlitwy i postu” (zobacz Mateusza
17,21; Marka 9,29). Jeśli pościmy, robimy to jedynie po to, by pobudzić
naszą skłonność do modlitwy, po to, byśmy mogli powrócić do więzi z Bogiem.
Pierwsi chrześcijanie rozszerzyli ten dublet
do triady: razem z modlitwą i postem kładli nacisk na potrzebę „dawania
jałmużny" (eleimosyni), aktów szczególnego i praktycznego miłosierdzia
wobec innych. Fundusze, które oszczędzamy poprzez post i abstynencję, nie
powinny być wydawane na nasze własne potrzeby, lecz ofiarowane tym, którzy
są w szczególnej potrzebie. Co więcej, o czym była już mowa wcześniej,
to, czym mamy dzielić się z innymi, to nie tylko pieniądze, ale i my sami,
powinniśmy więc ofiarować również nasz czas, towarzystwo, wynikające z
miłości zainteresowanie. W ten sposób ponowne przebudzenie naszego związku
z Bogiem w modlitwie wypełnia się w odnowie naszych relacji z ludźmi. Post,
modlitwa i akty miłosierdzia stanowią jedną całość.
Chociaż wstrzemięźliwość sama w sobie nie jest
głównym celem Wielkiego Postu, to jednak post i abstynencja - w Prawosławiu
nie stosuje się wyraźnego zróżnicowania pomiędzy tymi dwoma terminami -
nie powinny być marginalizowane czy też odrzucane jako nieważne. W rzeczywistości
prawosławni zachęcani są do ścisłego przestrzegania postu. Jeśli Wielki
Post ma być rze-czywiście czasem ofiary i poświęcenia, musi odnosić się
również do naszego jedzenia i picia. W ciągu siedmiu tygodni pomiędzy Czystym
Poniedziałkiem a Wielką Sobotą od prawosławnych chrześcijan oczekuje się
przestrzegania tego co w gruncie rzeczy jest dietą wegetariańską. Zakazane
jest mięso i wszystkie produkty zwierzęce (jaja mleko, masło i sery); wino
i olej z oliwek dopuszczalne są tylko w soboty i niedziele oraz w czasie
kilku innych dni świątecznych; pokarmy rybne nie powinny być spożywane
za wyjątkiem Święta Zwiastowania i Niedzieli Palmowej.
W praktyce, w Kościele prawosławnym dosyć często
dopuszczane jest dzisiaj łagodzenie tych reguł, w szczególności dla tych,
którzy żyją w rodzinach, gdzie pozostali członkowie to nieprawosławni czy
nawet niechrześcijanie. Pod rozwagę brane powinny być tutaj trzy użyteczne
wskazówki. Po pierwsze, nie powinniśmy pościć z narażeniem naszego zdrowia
czy też poprzez post doprowadzać do stanu niewydajności w pracy. Po drugie,
nie powinniśmy pościć Jak obłudnicy” (Mateusz 6,16), po to, żeby zwrócić
na siebie uwagę. Kiedy podejmowani jesteśmy posiłkiem poza domem, często
o wiele bardziej pokornym i wzorowanym na osobie Chrystusa jest akceptacja
i przyjęcie tego, co podano, a nie wyrażanie sprzeciwu i domaganie się
zgodnej z zasadami postu alternatywy. Jeśli nasz post powoduje zakłopotanie
czy też wymaga dodatkowej pracy, posuwamy się w niewłaściwym kierunku.
Po trzecie, nasz post powinien być jednocześnie
czymś więcej niż przypadkowe i nominalne przedsięwzięcie. Powinien być
dla nas na tyle pasjonujący, abyśmy byli w stanie dostrzec, czym jest to,
czego sobie odmawiamy. Wielki Post straci na swej wartości, jeśli przestanie
funkcjonować jako podwig, walka z naszym upadłym samolubstwem. „Poprzez
Krzyż radość zajaśniała całemu światu”, zaręczamy w hymnie nabożeństwa
niedzielnej jutrzni. Nie możemy wejść w radość postnej wiosny inaczej niż
poprzez niesienie krzyża.
Nawet jeśli właściwie praktykowany post rzeczywiście
pociąga za sobą ofiarę i samozaparcie, nie powi-nien być przedstawiany
przy użyciu negatywnej wyłącznie terminologii. Jego cel jest z pewnością
pozytywny: nie chodzi tu o to, żeby umartwiać ciało, lecz o to, by je uduchowić;
nie o przepełnienie nas zmęczeniem i samoobrzydzeniem, lecz o to, by przełamać
nasze grzeszne poczucie samowystarczalności i o uświadomienie sobie naszej
zależności od Boga. Post to z pewnością ascetyczny podwig, ale jego treścią
jest wywołanie poczucia lekkości i wolności, czujności i nadziei. „Tak
mówi Pan Zastępów: post... niech będzie dla domu Judy czasem wesela i radości,
i radosnego święta" (Zachariasza 8,19).
Delikatne stąpanie po Ziemi
Poczucie wspólnoty, do którego usiłuje doprowadzić
Wielki Post, nie ogranicza się do naszych relacji z Bo-giem i z innymi
ludźmi. Wielki Post to czas, kiedy odbudowujemy również relacje z naszym
materialnym środowiskiem; przede wszystkim z naszymi fizycznymi ciałami,
a następnie z całym światem przyrody - ze zwierzętami i roślinnością, z
ziemią, powietrzem, ogniem i wodą, z którymi stykamy się poprzez nasze
ciała. Wielki Post reaktywuje nasze członkostwo nie tylko w ludzkiej wspólnocie,
ale również w kosmicznej koinonia. „Kto nie kocha drzew, nie kocha Chrystusa”,
zwykł mówić o. Amfilochiusz, gerontos (starzec) z Patmos. To również jest
częścią znaczenia Wielkiego Postu.
„Wszystko, co żyje, jest święte", powiedział
William Blake, wielki wieszcz osiemnastowiecznej Anglii. Komentując jego
słowa, moglibyśmy dodać, że wszystko, co stworzył Bóg, jest w pewnym sensie
żywe. Wielki Post oczyszcza wrota naszego postrzegania po to, abyśmy mogli
na nowo poznać tę wewnętrzną i powszechną świętość. Wielki Post uczy nas,
posłużmy się tutaj zwrotem używanym przez amerykańskich Indian, „delikatnie
stąpać po ziemi". Stojąc w obliczu nasilającego się do przerażających rozmiarów
kryzysu ekologicznego, mo-żemy próbować szukać wyjścia właśnie poprzez
postrzeganie Wielkiego Postu jako sakramentalnego obrazu wszechświata.
W jaki sposób? Bardzo łatwo o opaczną interpretację
Wielkiego Postu i manichejski sposób jego pojmowania. Będąc zachęcanymi
do postu, ludzie zdają się myśleć, że w odczuwaniu przyjemności w zaspokajaniu
głodu może być coś upokarzającego. Podobnie, gdy pa-rom małżeńskim zalecane
jest, aby w czasie Wielkiego Postu powstrzymywały się od współżycia, mogą
być w niebezpieczeństwie wyobrażania sobie, że płciowość jest nieczysta.
Takie wnioski są błędne i niezwykle szkodliwe. „I spojrzał Bóg na wszystko,
co uczynił, a było to bardzo dobre i piękne" (Księga Rodzaju 1,31). Nasze
stworzone przez Boga ciała są z natury dobre; jedzenie i picie, podobnie
jak i płciowość, są darem Bożym, a cała natura jest potencjalnie sakramentem
Jego obecności, sposobem komunikowania się z Nim.
Dlaczego więc mówi się nam, żeby pościć i powstrzymywać
się? Odpowiedź znajdziemy w stwierdzeniu: chociaż świat, jako stworzenie
Boże, jest „dobry i piękny”, jest on również światem upadłym. Ściśle rzecz
biorąc, nasze ludzkie usposobienie wobec stworzenia Bożego zostało zniekształcone
przez grzech - zarówno dziedziczone przez nas wszystkich skutki grzechu
pierworodnego, jak i grzechy popełniane przez każdego z nas z osobna. Post
i wstrzemięźliwość koryguj ą to zniekształcenie w naszych relacjach ze
światem materialnym, oczyszczając nas ze skutków grzechu i odbudowując
naszą pierwotną wizję stworzonego porządku. Ascetyzm nie jest przez to
negacją lecz oczyszczeniem wrodzonej świętości wszystkich materialnych
rzeczy.
Post uczy nas przede wszystkim właściwej postawy
wobec naszego ciała z wszystkimi jego potrzebami i popędami. Poprzez post
uczymy ciało uczestnictwa w życiu duchowym po to, by mogło stać się „posłańcem
duszy”, jak określił to Św. Maksym Wyznawca (zm. 662). Naszym celem nie
jest poskromienie ciała, lecz jego przeobrażenie. Właściwie pojmowany ascetyzm
nie jest walką przeciwko ciału, lecz walką o ciało. Za pomocą ascetycznego
opanowania potwierdzamy materialność naszego ciała, ale jednocześnie staramy
się tę materialność uduchowić. Ascetyzm nie wymaga odrzucenia uzasadnionych
przyjemności odczuwanych przez spożywanie pokarmu, a w małżeństwie - w
o wiele bardziej głębokiej sferze -poprzez płciowość. Post i abstynencja
pomagają nam uwolnić się od łakomstwa i pożądania po to, by obie te sfery
życia nie stały się środkami zaspokojenia własnej przyjemności, lecz były
wyrażeniem międzyosobowej wspólnoty.
Przywracając za pośrednictwem Wielkiego Postu
poprawne nastawienie do naszych ciał, odzyskujemy również właściwy stosunek
do całego stworzenia. Wielki Post pomaga oceniać każdą rzecz samą w sobie
- nie tylko według sposobu, w jaki służy naszym potrzebom -i jednocześnie
pomaga nam dostrzec Bożą obecność w sercu każdego przedmiotu, każdej rzeczy.
Chrześcijanin, jak powiedziano, to ten, który, gdziekolwiek nie spojrzy,
wszędzie dostrzega Chrystusa i raduje się w Nim: „Podnieś kamień, a znajdziesz
mnie, rozetnij kawałek drewna i oto jestem.” Taki właśnie jest właściwy
cel postu: przedstawia on stworzenie osobowym i zrozumiałym, tak abyśmy
mogli odzyskać nasz podziw wobec świętości ziemi. Pomaga nam widzieć wszystko
w Bogu i Boga we wszystkim.
W ten sposób, poprzez post i dobrowolną powściągliwość,
zbliżamy się w duchu do Przenajświętszej Marii Panny w momencie zwiastowania
i potwierdzamy naszą wolność i osobowość w Bogu. Dopóki jesteśmy zdominowani
przez chciwość i pożądanie, dopóty w naszym stosunku do rzeczy materialnych
jesteśmy całkowicie zniewoleni i zdepersonalizowani. Skoro tylko przestaniemy
postrzegać rzeczy materialne jako przedmioty i za-czniemy traktować je
jako środki osobowej wspólnoty, przestaniemy utrzymywać je pod przymusem
i zaczniemy oferować je z powrotem Bogu, wówczas powtórnie staniemy się
wolni i osobowi. W tym też czasie dokonujemy nader ważnej, bardzo często
przez ekologów podkreślanej, zmiany - przejścia od sposobu życia, bazującego
na tym, czego chcę, do sposobu życia opartego na tym, czego potrzebuję.
Tak właśnie wyglądają niektóre z latawców, do
puszczania których zachęcani jesteśmy w trakcie każdego Wielkiego Postu.
Wielka Czetyrediesiatnica głosi światopogląd całkowicie niezgodny ze standardami
na-szego konsumpcyjnego społeczeństwa. Skoro Wielki Post powraca każdego
roku, możemy uczynić zeń okres we-wnętrznej wiosny - sposobność dla wznawiania
ofiary i samooddania, ponownego poznawania naszych chrzcielnych zobowiązań
i odnowienia misyjnego świadectwa; sposobność dla ponownego dzielenia się
sobą z bliźnimi, jak również dzielenia się sobą z wszechświatem.
Wielki Post, tak daleki od odrzucenia świata,
w rzeczywistości w wielkiej mierze ten świat afirmuje. To świat upadły,
pełen brzydoty i zanieczyszczeń, spowodowanych przez ludzki grzech i egoizm.
Ale jest to też świat Boży, świat pełen piękna i cudów, oznaczony wszędzie
podpisem jego Stwórcy, i to właśnie możemy odkryć poprzez szczere przestrzeganie
Wielkiego Postu.